wtorek, 31 stycznia 2017

"Kot Bob i ja"

Hejka!
Dzisiaj przychodzę do Was z czymś nieco innym niż zawsze... 13 stycznia po raz pierwszy na ekranach polskich kin emitowano film "Kot Bob i ja", który miałam przyjemność obejrzeć. 


Jest to niezwykła, poruszająca historia uzależnionego od narkotyków ulicznego grajka Jamesa Bowena, któremu w powrocie do rzeczywistości i normalnego życia pomógł... kot. Główny bohater został odrzucony przez ojca. Ten zaś prowadził cudowne, wręcz wymarzone życie ze swoją żoną i dziećmi nie martwiąc się o losy biologicznego syna. James snuje się, więc po ulicach, w biedzie, poszukując jedzenia nawet w śmietnikach. Jedyną rzeczą, dla której chce żyć jest muzyka - uwielbia grać i kocha komponować nowe utwory. Przez świat kroczy z gitarą, która daje mu powód do dumy. Jednak myśl o narkotykach nie daje mu spokoju dlatego uczęszcza na spotkania z panią, która na każdym kroku szuka wyjścia z trudnej sytuacji mężczyzny. W końcu przez jakiś czas James regularnie bierze metadon by za jakiś czas odłożyć go i ostatecznie móc nazwać się "czystym".  Będąc prawie na dnie w jego życiu pojawił się kot, który stopniowo odmienił jego życie. Został znaleziony przed mieszkaniem, które wywalczyła dla niego terapeutka, ponieważ wiedziała, że James to wyjątkowy człowiek i mocno w niego wierzyła. Z pewnych przyczyn nazwał go Bob. Tak właśnie miało być. Ale dlaczego? Tego już Wam nie powiem hihi:) Krótko mówiąc - genialny film, który nie jednego doprowadziłby do łez. Pokazuje jak diametralnie potrafi zmienić się życie każdego z nas. Uświadamia, że warto walczyć do końca pomimo wszystkich napotkanych przeciwności - NIGDY nie należy się poddawać. Rudy, pewny siebie, chadzający własnymi ścieżkami, niezależny, chimeryczny kot stał się oparciem w życiu Jamesa. To on dał mu siłę i chęć walki w tym całym nieprzewidywalnym, pełnym przeszkód i pułapek wszechświecie. Może w Waszym życiu również jest taki ktoś, który odwróci je o 180 stopni? A może już tak się stało? Film zdecydowanie skłania do refleksji. Po obejrzeniu go w głowie pojawia się mnóstwo najróżniejszych pytań, na które szukamy odpowiedzi. Ale czy je znajdziemy? Niekoniecznie. Jeżeli nie ma ich teraz być może poznamy je dopiero w nieprzewidywalnych okolicznościach... a może już zawsze zostaną zagadką? 




Historia Jamesa i Boba mogłaby być bajką dla dorosłych, gdyby nie zdarzyła się naprawdę. "Kot Bob i ja" niczym specjalnie nie zaskakuje, ani nie bawi co chwila sytuacyjnym żartem – największa jego siła tkwi w wiarygodnym ujęciu historii, która w lżejszej stylistyce mogłaby się wydawać zbyt cukierkowa. James Bowen jest brytyjskim muzykiem i pisarzem od wielu lat mieszkającym w Londynie. W 2007 roku w tajemniczych okolicznościach znalazł rudego kocura, którego nazwał Bob. Od tamtej pory są nierozłączni… A swoją historią postanowił podzielić się z całym światem, pisząc książkę opisującą życie z tym rudym czworonogiem. Na podstawie bestselleru nagrano film, który po raz pierwszy w Polsce emitowano w styczniu 2017 roku. Gorąco polecam i zapraszam Was na przyjemny, pełen emocji seans w jeden z tych zimowych wieczorów... A wszystkim miłośnikom książek oznajmiam, że książkę już dziś mogą nabyć w dobrych księgarniach:) 



Zdjęcia zaczerpnęłam ze strony multikina, strony empiku, tutaj, tutaj oraz tutaj.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz