niedziela, 8 stycznia 2017

Rodzice, potomstwo, choroba...

Witam Was ponownie w kolejnym poście! 
Mam nadzieję, że weekend minął Wam spokojnie i miło jak mi. Za oknami śnieg, więc nareszcie pojawił się zimowy nastrój... Tym czasem opowiem Wam jak rozrosła się moja kocia rodzina. Po roku odkąd Zuzia była już ze mną, po długich przemyśleniach, rodzice z okazji urodzin sprawili mi kocurka. Był tej samej rasy co kotka, jednak było coś co go od niej różniło. Jego umaszczenie sprawiało, że był wyjątkowy. Najczęściej spotykaną barwą u kotów tego typu jest biel z czekoladą, natomiast o wiele rzadziej można spotkać także biel i stal. No więc... Poznajcie Zenka :) 


Zamieszkał z nami jako małe kociątko. Dorastał u boku Zuzi, która po jego przyjeździe obdarowała go miłością, ciepłem i troską. Ale czy od początku było tak kolorowo? Przez pierwsze dni relacje między nimi nie były za ciekawe. Kiedy Zenek miał ochotę na psoty, ta odpychała go i wydawała śmieszne dźwięki "hyy". Mogłoby się wydawać, że była zazdrosna. Ten nie dawał za wygraną, dalej zaczepiał ją i oczekiwał zainteresowania. Gdy pierwsze lody zostały przełamane, para rozumiała się bez słów. 


Kiedy Zuzia miała przeszło dwa lata coś się zmieniło. Jej brzuszek zaczął się robić większy i większy. Wtedy już wiedzieliśmy, że to nie z przejedzenia, ale z cudu natury... Zuzia była w ciąży! Moja radość była ogromna. Po całej przygodzie jaką musiała przejść na świat przyszły cztery urocze białe kuleczki. Zenek doskonale sprawdził się w roli rodzica tak jak i Zuzia w roli matki. Niestety żaden z maluchów nie odziedziczył umaszczenia po tacie:(



Oczywistością było, że nie mogliśmy zatrzymać ich wszystkich. Jednak nie jest łatwo pożegnać się z kimś po tygodniach, w których nauczył się chodzić, biegać, mruczeć i figlować, a Ty miałeś szanse podziwiania ich rozwoju. Zanim zostały wydane do nowych domów bardzo szybko się do nich przyzwyczailiśmy, nadaliśmy im nawet imiona. Los, więc chciał, żeby zostali z nami Harry i Tosia:

Teraz poruszę dość trudny i wrażliwy dla mnie temat. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie choroba, przez którą Zenek nie mógł być już dalszą częścią życia Zuzi, Tosi i Harrego. Przykre, a zarazem prawdziwe... Z każdym dalszym dniem jego organizm znacznie się osłabiał, przestał jeść, a z czasem nawet już pić. Ale to już końcowe etapy jego życia. Z początku znacznie zaczął gubić sierść, jego zawsze puchaty ogon zrobił się biedniejszy niż mysz kościelna. Nie miał ochoty na nic, a jego jedynym zajęciem było leżenie w wybranym przez siebie miejscu, z którego się nigdy nie ruszał - koło kominka. W miarę szybko podjęliśmy właściwe kroki wysyłając go to weterynarza. Najlepsza klinika w mieście, najlepsi lekarze, jednak co było przyczyną zachowania Zenka? To zostało tajemnicą przez najbliższe kilka tygodni... Doktorzy nie wiedząc co mu jest, na ślepo wpajali w niego najróżniejsze witaminy itp. jednak jego stan poprawiał się na minimalne dwa dni. W pewnym momencie byliśmy pewni, że już może być tylko lepiej i Zenek wraca do zdrowia, jednak była to złudna nadzieja. Nikt nie spodziewał się tak tragicznego końca jaki mógł go spotkać. Po kilku tygodniach osąd musiały wydać oględziny wnętrza jego brzucha. Został poddany narkozie, ogolony i rozkrojony by móc w końcu dowiedzieć się co było przyczyną wszystkich udręk. Pamiętam dzień, w którym tata zabierał go w wiklinowym koszyczku. Szczerze mówiąc, dopuszczaliśmy do siebie myśl, że po wyjeździe możemy go już nigdy nie zobaczyć, jednak nikt nigdy nie powiedział tego głośno. Wszyscy wierzyliśmy, że będzie dobrze. Niestety, kiedy zadzwonił telefon z lecznicy... coś we mnie pękło. Przez chwile wszystko straciło sens. Go już z nami nie było. Po odłożeniu słuchawki w pokoju zapadła grobowa cisza. Tylko krótkie spojrzenie na siebie - moje i mamy. W oczach pojawiły się łzy nie do opanowania. Jedyne co po sobie zostawił to Tosia i Harry, którzy do dzisiaj biegają jak dwa małe psotniki w kątach domu, w którym kiedyś robił to Zenek. Gdyby nie on, nie byłoby ich tu dzisiaj ze mną. Był zwykłym kotem, który nikomu nigdy nie zawinił... Jeżeli tak miało skończyć się jego bardzo i to bardzo krótkie życie nie trwające nawet dwóch lat, jest tylko jedna odpowiedź na pytanie "dlaczego". W tym wszystkim chodzi o to, że Bóg tak chce, a jak Bóg chce - tak właśnie będzie. Tamtego dnia Jego decyzją było zabranie Zenka do lepszego świata, w którym być może był mu potrzebny i właśnie teraz spogląda na mnie z góry z zadartym ogonkiem, chcąc powiedzieć, że kiedyś się spotkamy. Są to jedynie moje refleksje dotyczące życia pozaziemskiego, a jak jest naprawdę? W tej chwili nie znamy odpowiedzi na wiele pytań, ale wierzę, że przyjdzie czas, w którym wszystko się wyjaśni. To już czwarty rok bez niego, a ja każdego dnia od wtedy...  spoglądam na zdobiące moje biurko zdjęcie tego wyjątkowego kota, który być może dla wielu ludzi okazałby się zwykłym kotem, ale dla mnie, dla mnie był kimś wyjątkowym, był kimś więcej. A ktoś kto nigdy nie stracił, nigdy nie zrozumie...


W kolejnym poście postaram się Wam opowiedzieć o chorobie, która dotknęła Zenka oraz jak dalej potoczyły się losy jego potomstwa. 








8 komentarzy:

  1. Kocham koty, mam nawet jednego, ale nie mogę mieć więcej, bo mieszkam w bloku. Opowoedziałaś naprawdę piękną i życiową historię, która brutalnie przypomina nam, że nikt ani nic nie żyje wiecznie :/ Pamiętaj, masz Tosię, Harry'ego i Zuzię. Nie zaniedbaj ich! Wiem, że utrata przyjaciela boli - i będzie długo boleć- ale pamiętaj też o nich. O potomkach Zenka, o towarzyszce Zenka. Oni jeszcze żyją. Ale umrą. Jak my wszyscy. Kochaj je należycie póki czas

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejkuuuu jakie śliczne kociaki ❤ kocham kotki

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam 3 koty i 3 psy, więc wiem jak to jest kiedy się pokocha zwierzę nad życie ;) nieraz musiałam wydawać szczeniaki i kocięta, co sprawiało ból ale najważniejsze, aby miały szczęśliwy dom.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od zawsze mam w domu psy i nie wyobrażam sobie życia bez nich ;) kocham zwierzęta miłością bezgraniczna! Świetny post :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne kotki, sama bym chciała chociaż jednego;)

    OdpowiedzUsuń