piątek, 6 stycznia 2017

Zuzia - moja pierwsza kotka

Hej wszystkim!
Bloga założyłam z myślą o wszystkich miłośnikach kotów. Chciałabym, żeby każdy kto ma kota w głowie, czytając moje wpisy choć trochę przygotował się na to co go czeka po sprawieniu sobie nowego przyjaciela. Jeżeli jednak nie jesteście jeszcze zdecydowani to dzięki mnie podejmiecie właściwą decyzję.  Zakładając bloga, chcę udowodnić wszystkim posiadaczom psów, że kot to równie inteligentne i nie gorsze od psa zwierzę. Są zachowania, o których ludzie nawet sobie nie wyobrażają... Koty potrafią odmienić życie każdego. A jak zaczęła się moja historia z tymi czworonogami? Jestem osobą, która od dziecka miała styczność ze zwierzętami, czy to psy, świnki morskie, ptaszki, chomiki, a nawet żółwie. Od czasów podstawówki oglądałam wiele programów o zwierzętach, gdzie zobaczyłam pierwsze zachowania tych futrzaków. Chciałam je poznać bardziej i bardziej. Często podziwiałam ich zdjęcia w internecie, co sprawiło że choć nie miałam z nimi nigdy do czynienia - pokochałam je. W wieku ośmiu lat oznajmiłam rodzicom, że pieniądze z komunii chcę przeznaczyć na  kota. Byli zdumieni. Inne dzieci opowiadały o rowerach, zegarkach, laptopach czy telefonach, a ja chciałam coś o czym nikt inny nie marzył. Po kilku miesiącach od tego dnia, zaczął się nowy etap w moim życiu. Razem z rodzicami pojechałam spotkać się z Panią, u której na jednym z portali internetowych zainteresował mnie futrzak o nietypowym umaszczeniu. Już po kilku dniach wiedziałam, że nie oddałabym jej za nic w świecie. Oto Zuzia - moja pierwsza kotka. 





Od tamtej pory wiele się zmieniło. Wszyscy zakochaliśmy się w tej rasie, którą jest "Neva Masquarade". Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć że to kot syjamski, jednak myśląc tak jesteśmy w błędzie. Zuzia charakteryzuje się  pięknymi dużymi niebieskimi oczami, którą nabywa każdy kot tego gatunku. Ponadto ma bardzo nietypowe umaszczenie. Jako maluszek urodziła się cała bialutka. Dopiero z miesiącami jej barwa sierści zaczęła się zmieniać. Łapki, ogonek, uszki i pyszczek robiły się czekoladowego koloru, który z czasem nabrał dużej intensywności. Dzisiaj Zuzia wygląda tak: 




Wszystkie lata, które z nią spędziłam są niezapomniane. Mam nadzieję, że będzie ze mną jak najdłużej. Zresztą nie tylko ona. Ona i inni... Inni? Jacy inni? A no tak, Zuzia była moją pierwszą kotką, ale czy ostatnią? Oczywiście, że nie! Prezent, którym obdarowała mnie jednego roku jest niesamowity, przepiękny cud natury jaki kiedykolwiek mogłam zobaczyć. Dzisiaj moja rodzina wygląda tak:

  

Ale o tym już innym razem....

2 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się Twój blog. Uwielbiam koty i mam ich w domu 3 sztuki. Liczbą nie dorównuję Tobie, oczywiście, ale na więcej mama mi nie pozwala. ;) Sama również napisałam post o moich zwierzętach, zapraszam do przeczytania: http://ladystassie.blogspot.com/2015/07/crazy-catlady.html
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałą kocia rodzinka! mysle, że jest im u Ciebie bardzo dobrze i z pewnościa są szcześliwe. Od komunii mineło sporo czasu- ale myśle, że Pan Bóg razem ze św. Franciszkiem i św. Gartrudą trzymają kciuki za Twoich podopiecznych i usmiechaja sie do Was z nieba życzliwie!

    OdpowiedzUsuń